Ocet jabłkowy – dietetyczne odkrycie, a może kolejna bezsensowna moda? Z dnia na dzień staje się coraz bardziej popularny. Wielu zwolenników octu jabłkowego jest przekonana, że posiada on szereg właściwości prozdrowotnych, a wiedza ta powszechnie jest przez tych popularyzatorów szerzona. Czy jednak mamy pewność, co do autentyczności tych właściwości, a tym samym, czy znajdujemy w tym potwierdzenie naukowe?
Ocet jabłkowy to wodny roztwór kwasu octowego, powstający na drodze fermentacji soku jabłkowego lub rozdrobnionych jabłek. Posiada charakterystyczny, dość ostry zapach i specyficzny kwaśny smak. Kolor – od złotego po czerwony – zależy od koloru użytych jabłek i tego czy do fermentacji użyto jabłek ze skórką, czy tylko miąższ. Gwarancją jakości octu jabłkowego będzie: mętność, kolor oraz zapach.
Należy przygotować jabłka, później z tych jabłek przygotować cydr. Dodajemy drożdże – pożyteczne, jednokomórkowe grzyby, przekształcają zawarty w jabłkach cukier, w procesie fermentacji – w alkohol. W kolejnym kroku, cydr przy pomocy bakterii, zostaje przekształcony w ocet. Zadaniem bakterii jest przerobienie alkoholu w kwas octowy. Przy okazji powstają jeszcze: kwas cytrynowy i kwas mlekowy. Co dla nas w tym wszystkim jest najważniejsze? Jeśli ocet nie zostanie przefiltrowany, ani nie zostanie poddany procesowi rafinacji, stanie się mętny. I taki jest najzdrowszy. Wraz z upływem czasu będzie stawał się coraz bardziej klarowny i takie zjawisko określa się podwójną fermentacją, ponieważ również zachodzi dzięki bakteriom.
Nie traktowałabym octu jabłkowego jako panaceum na odchudzanie. Na 100% spożywanie octu samo w sobie, bez uwzględnienia zmian w trybie życia i racjonalnej dobrze zbilansowanej, diety nie przyniesie oczekiwanego efektu! Uwielbiamy poszukiwać jednego, idealnego produktu, którego stosowanie rozwiąże wszystkie problemy i magicznymi właściwościami sprawi, że schudniemy.
Jednak zacznijmy od początku. Jest to produkt niskokaloryczny – łyżeczka dostarcza około 3 kcal.
Nie przyspiesza on jednak spalania tkanki tłuszczowej, ani nie przyspiesza „tempa” metabolizmu – co już słyszałam na instastory wielu gwiazd. Może natomiast powodować np. biegunkę, co da chwilową utratę masy ciała poprzez utratę wody z organizmu, jednak przypominam, że z wraz ze zbyt szybkim pozbyciem się mas kałowych zwiększamy utratę potasu z organizmu, co nie jest zjawiskiem korzystnym.
Ma jedną bardzo ciekawą właściwość – ocet jabłkowy spowolnia opróżnianie żołądka i tym samym sprawia, że spożyte przez nas jedzenie, więcej czasu spędza w żołądku. Dzięki temu możesz odczuwać mniejszy głód i mniej podjadać, a to, może przełożyć się na efektywność diety. Jednak jeśli na diecie masz ochotę podjadać i trudno Ci ją utrzymać, może to wskazywać na fakt, że jest źle zaplanowana. Znalazłam jedno badanie, w którym przy stosowaniu dawki 15ml i 30ml zauważono obniżenie BMI oraz obwodu pasa. Jednak nie było to tak spekakularne jak efekty na zdrowej diecie. Wykazano, że ocet może również zwiększać sytość po posiłku, jednak w porównaniu z białkiem i błonnikiem, również wypada blado.
Jego konsumpcja często powoduje mdłości. Regularna podaż z wodą zwiększa natomiast ryzyko próchnicy zębów! Znany jest przypadek kobiety, która regularnie piła 250 ml wody z octem jabłkowym przez 6 lat. w wieku 28 lat miała już zdiagnozowaną osteoporozę i hipokaliemię. Możemy wiec wysnuć wniosek, że ten „dobroczynny” produkt, zwiększa ryzyko wystąpienia osteoporozy, a Polacy często mają za mało wapnia w swojej diecie – co już jest wysokim czynnikiem ryzyka. Po co więc dokładać sobie problemów? Ocet może działać drażniąco na błony śluzowe żołądka oraz przełyku, z tego powodu odradzam jego konsumpcje. Za chwilę poznasz jego korzystne działanie, jednak szczerze powiedziawszy, znam dużo lepszych produktów, których działanie prozdrowotne jest dużo silniejsze. W moim odczuciu, w ramach ciekawostki można ostrożnie sobie z niego korzystać, ale nie jest to interwencja, która zalecałabym by stosować do końca życia. Po zapoznaniu się z dostępną literaturą przyznaję zupełnie szczerze, że jest to produkt mało wartościowy. Większe korzyści przyniesie aktywność fizyczna wraz ze zdrową zbilansowaną dietą, a często obserwuje się trend, iż ludzie nie chodzą nawet na spacery, ale piją ocet z rana! Szklaneczka na instastory z podpisem „ocet jabłkowy z wodą po przebudzeniu” musi być! Nie traktuję picia octu jabłkowego z wodą jako czynność prozdrowotną, a raczej jako kolejny hit, który narobi wiele problemów, jak to było w przypadku oleju kokosowego.
Tak, łyżka octu jabłkowego rozcieńczonego z wodą poprawia insulinowrażliwość i są na to badania. Jednak w zestawieniu z treningiem siłowym, łyżka octu wypada w tym kontekście mało pozytywnie. Jeśli dodatkowo zestawić ocet wraz z efektami stosowania metforminy – wypada jeszcze gorzej. Dla niewtajemniczonych, metformina to lek, który stosuje się właśnie w tracie problemu z gospodarką węglowodanową. Prawda jest, że zbilansowana dieta, treningi i spacery dadzą najlepszy efekt i ocet nie będzie miał żadnego znaczenia. Jednak będąc obiektywną, chętnie odpowiem na pytanie kto może skorzystać z tej zależności? Osoby z insulinoopornością, które jedzą zgodnie z zaleceniami oraz uprawiają aktywność fizyczną i lubią takie „smaczki” wprowadzać do swojego życia. Również osoby na nadwyżce kalorycznej, kiedy spożywają bardzo duże ilości jedzenia i są w trakcie budowania masy mięśniowej. W kontekście insulinooporności, polecałabym wykorzystywanie go w formie tworzenia np. sosu do sałatek, ze względu na fakt, że w badaniach wykazano, iż podawany go jako składnik potraw , może spowodować poprawę gospodarki insulinowej, zmniejszając stężenie glukozy na czczo nawet do 21%.
Nie. Ta rewelacja jest ogromną nadinterpretacją i jeszcze większym nieporozumieniem.
W 10 ml octu jabłkowego mamy: 11mg potasu, 0,05mg żelaza, 0,002 witaminy B2, 0,3mg witaminy C. Te dawki są tak śmieszne, że nie można nazwać go dobrym źródłem tych mikroelementów. W 100 ml te wartości również brzmią jak śladowe ilości. Przykładowo: aby pokryć zapotrzebowanie na potas, musiałabyś wypić prawie 4l octu jabłkowego – nikt normalny tego nie zrobi.
Już na lekcji chemii w liceum uczono, że aby zmniejszyć pH, do słabszego kwasu dodajemy mocniejszy. Jak wygląda sytuacja w przypadku kwasu octowego i kwasu solnego? Kwas octowy – jest słabszym kwasem, a kwas solny – mocniejszym. Nie ma żadnej możliwości, aby „zakwasić” słabym kwasem z octu jabłkowego mocny kwas występujący w żołądku! Po prostu nie ma.
Taka praktyka może zwiększać ryzyko biegunek i mdłości, co może przyczynić się do problemów ze skupieniem i gorszego samopoczucia, co przełoży się na gorszą wydajność w ciągu dnia.
Wypicie go przed snem, może podrażnić zwieracz przełyku, a przez to, treść jelitowa będzie zarzucana z żołądka do przełyku, a to może zwiększyć ryzyko rozwoju refluksu przełyku. U pacjentów stosujących taką praktykę częściej obserwuje się zgagę z rana. Fakt ten jednak jest osobniczy. Generalnie mówi się o tym, że po wypiciu roztworu octu jabłkowego, nie powinno się kłaść przez minimum 30-40 minut.
Tutaj również mówię zdecydowane nie i więcej na ten temat możesz poczytać w poście “detoks – cała prawda”, który znajdziesz – tutaj.
Pamiętaj, żeby nie przesadzać z dużymi dawkami – więcej nie znaczy lepiej. Poleca się stosować ocet jako składową posiłku np. w formie sosu, a nie na czczo jako dodatek do wody. Jaka ilość będzie optymalna? 1-2 łyżeczek na dzień. Jednak jeśli lubisz pić ocet – pamiętaj by rozcieńczać go w wodzie, a po konsumpcji dokładnie przepłukać usta wodą!
Jeśli faktycznie chcesz zadbać o siebie, swoje zdrowie oraz zrzucić nadprogramowe kilogramy, to pomocą przychodzą zbilansowane przeze mnie jadłospisy, które kupisz tutaj.
Po więcej wiedzy zapraszam Cię na mój instagram: @klaudia.lakoma.