Jestem najbardziej wybredną i wymagającą osobą, jaką znam. Zanim się na coś zdecyduję, muszę napisać z czegoś doktorat...chyba, że trafię na kogoś, kto zrobi to za mnie i kompletnie mu zaufam :) Taką osobą jest Klaudia. Jest jedyną dietetyczką dostosowaną do współczesnych realiów - zabiegania, standardowej zawartości lodówki, najczęstszych zmagań. Mówi rzeczowo, podpierając się badaniami naukowymi, ale w tak przystępny sposób, że dieta i jej wpływ na moje życie, stały się dla mnie fascynującą podróżą. Wcześniej traktowałam jedzenie instrumentalnie - byle nie być głodną, w tygodniu powtarzając nieustannie te same potrawy, dogadzając sobie w weekendy. Przy częstych treningach byłam zwyczajnie wyczerpana. Jadłam za mało, w niewłaściwych proporcjach - moje dzienne spożycie kalorii sięgało 1500. Z Klaudią i treningiem Piotrka weszłam na 2000. Zmiany zauważyłam w mgnieniu oka. Nie tylko w ciele (długo zajęło mi przyswojenie faktu, że jedząc o tyle więcej pięknie się rzeźbię), ale również w moim samopoczuciu. Zyskałam więcej energii. Optymizmu. Przepyszne i zróżnicowane dania są elementem dnia, który pozwala mi cieszyć się codziennością. Zaczęłam lubić gotować. Jem w skupieniu - każdy dzień diety przynosi coś nowego. Nie mam żadnych zachcianek - porcje są ogromne, a smaki to feeria różnorodności. Cierpię na wieczny niedoczas - przez jasno rozplanowane dni w diecie mogę dostosować je do rytmu dnia. Listy zakupów sprawiły, że nie marnuję jedzenia. Nie mam potrzeby nieustannego poszukiwania eksperymentalnych podejść do żywienia - moje ciało samo mówi, że dzięki Klaudii znalazłam wszystko to, czego potrzebowało. Testuję już trzeci jadłospis i żaden z nich nie przestał mnie cieszyć. W moim życiu i podejściu do ciała doszło do rewolucji.
Joanna